Wszyscy stawiali na gwiazdozbiór z Madrytu. Figo, Zidane, Raul, kontra jakieś francuskie leszcze. Nikt nie przewidywał porażki. Wszystko potwierdzało ten scenariusz podczas pierwszego meczu na Bernabeu. Chociaż Monaco prowadziło po pierwszej połowie 1:0 po golu Squillaciego, to Real odpowiedział trafieniami Figo, Helguery, Zidane’a i Ronaldo.
Fani Królewskich gromkimi brawami przyjęli zmniejszenie wysokości porażki przez Fernando Morientesa, którego nie chciano już w Madrycie. Kibice nie wiedzieli wtedy, że ten gol miał się później okazać gwoździem do trumny Realu.
W rewanżu wszystko przebiegało planowo i po golu Raula faworyt prowadził 1:0. Później po dwóch golach Giuly’ego i jednym Morientesa okazało się, że to Francuzi przechodzą dalej. Jako ówczesny kibic Monaco byłem w ciężkim szoku i nie mogłem uwierzyć w to co się stało.
źródło: ASMonaco.pl